Oddychamy tym samym powietrzem,
A nie potrafimy ciągle znieść się.
Uciekamy w hermetyczne światy
Tworząc wokół siebie mocne kraty.
Bezwolnie ich nikt, nigdy nie skruszy.
Sami w podświadomej, szczelnej głuszy.
Imaginacja przestrzeń kreuje.
Koncept samoistnie się buduje.
Arcydzieła architektoniczne
Udekorowane wewnątrz pysznie.
Nieskończone myśli korytarze
Laikowi dostarczają wrażeń.
Zgubne mikro-getto, wrót tysiące
Ukrywające przyziemne żądze.
Klucze dzierży Id, stwór wszechpotężny.
Ciągły niedosyt z przymusem wręczy.
Niechciany prezent, potrzeba chwili.
Id mnogość ochót w mózgu zapylił.
Miotamy się jak owce bez pana.
Pasterzu! Prowadź! Rana zadana
Ciąży na jawie, ciąży i we śnie.
Trwa jak pasożyt gryząc boleśnie.
Gdzie oczy podziać? Gdzie najpierw ruszyć?
W bezsilności płacz wśród mąk katuszy.
Choć władamy językiem tym samym
Otaczają nas ciasnych krat ramy.
Porozumienie bywa dość trudne,
A ludzkie wady zwykle okrutnie
Pchają na ścianę rzeczywistości.
Brak jest na ziemi prawdziwej miłości.
Podoba mi się ten wiersz, chociaż się z nim nie zgadzam do końca, zwłaszcza z ostatnim zdaniem, ale to szczegół. Ogólnie mogę Ci przyznać rację, jeśli chodzi o to co z niego zrozumiałam. Nie wszystko, ale cały wiersz zawsze zrozumie tylko autor :) W każdym razie jest co podziwiać .
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuń