Trwoga. Obezwładniająca trwoga.
Wznosisz ręce do miłosiernego Boga.
Ojcze nasz... Słowa z ust płyną obficie.
Modlisz się, by On darował Ci życie.
Nienaturalnie skulony w bezruchu.
Trwasz na wyimaginowanym posterunku.
Stary tapczan Ci schronieniem,
Wciąż spoglądasz z wylęknieniem.
Wyczekujesz ich, mężczyzn w kapturach.
Dzierżą broń. Ciężka kabura.
Jesteś Ty. Już nie ma nic.
Tapczan światem.
Szczur Ci bratem.
Żałobny hymn.
Odkupienie win.
Widziałeś zniszczeń ogrom.
Twój nowy, stary dom.
Wracałeś ze szkoły.
Był nalot bombowy.
Przerażone twarze.
Ciąg niespełnionych marzeń.
Zamykasz im powieki.
Zamilkli na wieki.
Sen wieczny.
Już są bezpieczni.
Jesteś Ty. Już nie ma nic.
Tapczan światem.
Szczur Ci bratem.
Żałobny hymn.
Odkupienie win.
Tykający kamikadze
Dostarcza mocnych wrażeń.
Samochody pułapki.
Skrzywdzone, zakrwawione dziatki.
Unicestwienie tysiąca istnień w sposób gładki.
Getta, komory gazowe,
Łagry, prace obozowe.
Głód i nędza
Nad dostatkiem zwycięża.
Niosąc śmierć i cierpienie,
Ciężkie brzemię.
Kumulacja potworności,
Brat martwego brata obgryza do kości.
Szansa na przetrwanie
Obudza w nich zwierzęcą manię.
Jesteś Ty. Już nie ma nic.
Tapczan światem.
Szczur Ci bratem.
Żałobny hymn.
Odkupienie win.
Terroryści, talibowie
Są w milczącej zmowie.
Cel obrany, wyrok wydany.
Ugodzenie w obywateli.
Słyszysz, ktoś kogoś dziś zastrzelił.
Makabryczne zamachy, odkrycia.
Tu nie ma nic do ukrycia.
Podłożono bombę pod szkołę.
Tkwiąc w zamkniętym kole.
Nienawiść rodzi nienawiść.
Nie chcą tego naprawić.
Jesteś Ty. Już nie ma nic.
Tapczan światem.
Szczur Ci bratem.
Żałobny hymn.
Odkupienie win.
Rozpaczy krzyk przeciągły
Unosi się od tygodni.
Zmora dnia jutrzejszego.
Żądasz czegoś odmiennego.
Spokoju, monotonności.
Błogiego stanu lekkości.
Skulony, płacząc jęczysz cicho.
Czujesz czyjś oddech bardzo blisko.
Otwiera się klapa, wyskakujesz przerażony.
Ostatnie spojrzenie, policzek wymierzony.
Świadomość losu dodaje sił.
Zamykasz oczy, nie będziesz się wił.
Upokorzenie, błaganie, krzyki,
To tylko przed śmiercią pozorne uniki.
Stoisz obojętny, podchodzisz do ściany.
Gotowy na śmiertelne rany.
Na zimną posadzkę padasz.
Haniebny koniec Wasz -
Ostatnie zdanie wypowiedziane.
Pozostawione i wyśmiane.
W imię jakiego Boga
Wybucha strach i pożoga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz