Znów próżnia mnie pożera,
ciemności gmach otwiera.
Słyszę: Miłości wcale nie ma.
Pusty wzrok presję wywiera.
Nie zaprzeczę - mnie nie spotkała.
Robiąc krok w przód, znikała.
Władcza, piękna Pani - Miłość.
Dopadł brak wiary, emocji zawiłość.
Brak wiary spowodował...
...że tak trudno odnaleźć sensowne słowa...
I topię swe smutki,
papieros do szklanki wódki.
I długie spacery w mroku
dążące do wspomnień potoku.
Ciemności stwór, wewnętrzny błazen.
Sen na jawie, ciągłość porażek.
Ironia - pozorna maska wrażliwości.
Stawiam mury, otoczkę trudności.
Wszystko, by nie zaznać ponownej przykrości.
Z dnia na dzień piętrzącej fali uczuciowych mdłości.
Brak klucza do drzwi, klucz przepadł.
Brak kompasu na drogę, kompas spadł.
Rozbity, wykrzywiony w niemym rozpaczy geście.
Pragnie być, pragnie trwać nareszcie.
Brak choćby mapy, mapa rozdarta.
Została jedynie pusta, brudna karta.
Ludzie kartę zdeptali, opluli, wymięli.
Nie uchronisz się od homo - ciemiężycieli.
Czuję się jak pajac, pierdolony frustrat,
któremu ból zatyka znów usta.
Odchodzę, mocno powieki zaciskam.
Nie poddam się im, na pewno nie Tam.
Choć otwarta brama otchłani...
Obojętnością, apatią zmysły mami.
Łzy słone przełykam z trudnością
walcząc z tak zwaną "wolnością".
Zimne powietrze smaga policzki.
Wizja - pusta przestrzeń, stryczki.
Krzyczę - to liny uplecione z mych myśli.
Krzyczę - to berek, z czasem wyścig.
Milczę, gdy zakładają sznur na szyję.
Przez ułamek sekundy czuję, że żyję.
Miłość, złudna Pani, przebiegła tuż obok.
Miałam wybór: ucieczkę, bądź skok.
Moment wahania do rzeczywistości przywraca,
powodując przytłaczającego, moralnego kaca.
Ubieram kaptur, schodzę z ulicy.
Powracam do mentalnej dziczy.
Wierzę, że przyjdzie ten dobry czas.
Póki co, wrzeszczę: Pierdolę WASZ świat.
Romantyczka z Realistką się we mnie kłóci.
Ciekawe... która którą wreszcie zadusi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz