Spójrz w moje puste oczy.
Spójrz, już sen Cię nie zamroczy.
Spójrz głębiej. Koszmar, to zabawa.
Spójrz, szkatułkowa, sielankowa oprawa.
Koszmar, to sen, a Ty nie śnisz.
W otchłani mroku głośno wrzeszczysz.
Wyciągam dłonie w Twoją stronę.
Czujesz, że powoli toniesz.
Chwytasz się progu jak szalupy.
Za doczesne czyny wymagam pokuty.
Nieobcy jest Ci smak i zapach krwi.
Niedawno lubiłeś pławić się w nim.
Dziś ja zanurzę ciało w lepkiej kąpieli.
Maszynka do mięsa Twój korpus zmieli.
Mózg dawno oddałeś w ręce wyższej instancji.
Nie zyskałeś tym powszechnej akceptacji.
Podążałeś jak osioł za obiecaną marchewką.
Co jest iluzją? Odkryjesz nieprędko.
Burzyłeś świat podległych Ci istot.
Tworząc brudnych wydarzeń splot.
Iluzoryczne koncepcje wypluwałeś.
Słowo w plugastwo zamieniałeś.
Nędzny robaku, słyszysz ich jęki?
Spójrz! W mych oczach wizje udręki.
Widzisz istnienia, które zniszczyłeś?
Kielichem rozpustnej żądzy się rozpiłeś.
Poniosła fantazja, pozorna wolność.
W swych palcach obracam Twój marny los.
Nie proś o łaskę, nie błagaj o nic.
Jam głuchy na wszelki ludzki skowyt.
Jam ręką boskiej sprawiedliwości.
Wyruszam za oprawcami w pościg.
Widziałem wiele, słyszałem więcej.
Nadszedł czas, byś poznał Ich mękę.
Doznasz każdej cierpienia chwili.
Jaką Oni przez Ciebie przeżyli.
Zniszczę gładko kruchą psychikę.
Nad moimi czynami czuwa wierna Nike.
Siła, potęga przestały istnieć.
Tak wiele, byś poczuł się jak śmieć.
Chwilowa nadzieja, tani chwyt.
Tak wiele, by usłyszeć żalu krzyk.
Oni ujrzą na scenie spektakl.
Spokój przyniesie ostatni akt.
Spadnie ze stołka przykra głowa.
Po czym rozpocznie się wszystko od nowa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz