Fortuna ze Śmiercią w kości grają.
Parki nić życia naprężają.
Morta podnosi ciężkie nożyce.
Kostucha przystaje w niemym zachwycie.
Ulotny Byt szepcze "Start".
Pusta przestrzeń, inny wymiar.
Kości rzucone tańczą w górze.
Szczęście, bądź nieszczęście wywróżą.
Upadły turlając się złowieszczo.
Kościste palce róg stołu pieszczą.
Uśmiech przeraźliwy lico wykrzywia.
Śmierć partię chwilowo wygrywa.
Nożyce w ruchu, umowa sprawiedliwa.
Przenikliwa Cisza osobliwe grono uwrażliwia.
Śmierć znika wracając z radością.
Jej zimne dłonie ciepłą duszę głaszczą.
Następna partia już nadchodzi.
Tym razem okruch euforii się zrodził.
Fortuna zabłysła niczym złoto.
Pewien Pan K. właśnie uciekł kłopotom.
Kolejna partia, kolejny rzut.
I tak w nieskończoność, niewymierny trud.
Raz Śmierć, raz Fortuna na przodzie.
Czarne kości na czarnym stole kładzie.
Długowieczna dysputa milcząca.
W pustych oczodołach widoczna.
Świadkowie: Cisza, Byt, Parki i Ty.
Pionkami w grze jesteście Wy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz