poniedziałek, 27 stycznia 2014

Labirynt życia.




Wchodzę po omacku błądząc rękoma.
Ciemność, to niechybna zmora.
Wciąga mnie w swe mocne sidła.
W podświadomość wgrywa straszydła.
Dysk twardy się przepala.
Zastrzyk odwagi wyraźnie zmalał.
Ciemność rodzi strach.
Fachowy, czysty przetarg.
Śmierć zagląda w me lico.
Jakieś głosy w dali krzyczą.
Im głębiej tym większe omamy.
Ktoś szepcze "Wyrok wykonany".
Ocierające się o nogi imaginacje.
Złożone z kości i mięsa wariacje.
Żołądek podchodzi do gardła.
Trwoga zaciska ciężkie imadła.
Ruszam dalej wzdłuż ciemnych ścian.
Sfinks prawdy mówi "Kłam".
Elegancki urzędnik bez głowy
W kącie prowadzi przewód sądowy.
Z pasem cnoty stoi dziwka.
Lubieżne spojrzenia, fałszywka.
Tuż obok cnotka oddaje się tłuszczy.
Swym wdziękiem, niewinnością kusi.
Sędzia sprawiedliwości
Uprawia hazard grając w kości.
Głupiec mądrze prawi,
Mędrzec głupotą zabawi.
Biegnę przeciągle wrzeszcząc.
Niemowlę krzywi buzię klnąc.
Karykaturalne matki gryzą smoczki.
Rozpustni ojcowie dostają miłosnej gorączki.
Psychopatyczny morderca
Ukazuje odruchy człowieczeństwa.
Zepsute jabłka pachną świeżością.
Oblicza nagich księży pałają złością.
Ascetyczne akty, krwawe koncepcje.
Retrospekcje zmieniające percepcje.
Mózg nic nie przyswaja.
Mit prawdę, prawda mit obala?
Labirynt życia.
Jest wiele zaułków do odkrycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz